Walka z żywiołem trwałą 12 godzin. Ale opłacało się. Piotr Biankowski z Rumi jako pierwszy Polak w historii, przepłynął szkockie jezioro Loch Ness. Śmiałek podjął się tego wyzwania w szczytnym celu – aby zebrać środki finansowe na zakup łóżek dla rodziców małych pacjentów, którzy przebywają w pomorskich szpitalach.
To było prawdziwe wyzwanie. Loch Ness jest bowiem słynnym jeziorem uznanym przez Marathon Swimming Hall of Fame za jedno z trzynastu najtrudniejszych do pokonania wpław oraz jedno z trzech najbardziej „potwornych” jezior na świecie. Swoją sławę zbiornik zawdzięcza Nessie, prawdopodobnie najbardziej znanemu potworowi na świecie.
Co ważne, jezior wzdłuż przepłynęło do tej pory niespełna 30 osób. Teraz do tego zacnego grona dołączył mieszkaniec Rumi.
Piotr Biankowski rozpoczął tę ekstremalną misję 22 lipca o godzinie 6:58 czasu polskiego, startując z plaży w miejscowości Lochend. Po 37 kilometrach zmagań z wyjątkowo zimnymi wodami Loch Ness osiągnął brzeg w Fort Augustus, gdzie dotarł o godzinie 19:14. Warunki były niezwykle trudne, sportowiec mierzył się z niską temperaturą wody, spychającym go w stronę brzegu silnym wiatrem, a na końcu nawet z deszczem.
– Jestem szczęśliwy i dumny, że próba, której się podjąłem, powiodła się. Niska temperatura wody, ograniczona widoczność i deszcz, który zaczął padać na ostatnich kilometrach, nie ułatwiały mi zadania – przyznaje Piotr Biankowski. – Mam wielką satysfakcję z pokonania tak długiego dystansu. To było niezwykłe, wyjątkowe przeżycie. Także ze względu na legendę o wodach kryjących niezwykłe monstrum.
Jak podkreślił, wyzwanie, które sobie postawił, było ekstremalne.
- Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, uznaliśmy, że Loch Ness to nie będzie bułka z masłem. Przywitało nas porywistym wiatrem i falami, z których nawet Nessi się nie wynurzył – żartuje Piotr Biankowski. – Ale dogadałem się z nim, w czym pomogli wszyscy wspierający zbiórkę, i kiedy osiągnęliśmy wyznaczoną kwotę, pogoda nieco się uspokoiła i mogłem wystartować. To niezwykłe poczucie mocy, które mimo trudnych warunków wstępuje w człowieka, gdy czuje się wsparcie płynące od ludzi o dobrych sercach. Dziękuję za to!
Sportowiec założył dedykowaną zbiórkę pieniędzy. Dzięki wpłatom darczyńców zakupione zostaną łóżka dla rodziców małych pacjentów szpitali w Wejherowie i Gdyni.
– Pan Piotr to wyjątkowy człowiek, który przepłynął blisko 40 kilometrów specjalnie dla naszych małych pacjentów i ich rodziców. Jesteśmy dumni, że jako Pomorzanin wybrał właśnie nasz podmiot, aby zakupić łóżka, z których będą korzystać opiekunowie. Dla nas to wielkie bohaterstwo, że można połączyć pasję pływania w ekstremalnych warunkach z pomaganiem najbardziej potrzebującym. W imieniu personelu i naszych podopiecznych serdecznie za to dziękujemy i jednocześnie trzymamy kciuki za pomyślność kolejnych wypraw – mówi Jolanta Sobierańska-Grenda, prezes zarządu spółki Szpitale Pomorskie.
Opr. raz
Napisz komentarz
Komentarze