Problem jest poważny i wcale nie nowy. Pacjenci umówieni z lekarzami nie przychodzą i nie ostrzegają, wcześniej że ich nie będzie. Chociaż szpitale, przychodnie i Narodowy Fundusz Zdrowia regularnie apelują, żeby się odezwać jeżeli wizyta nie dojdzie do skutku. - Wystarczy, że powiadomisz rejestrację placówki o odwołaniu wizyty. Nie musisz tłumaczyć powodów. Jak to zrobić? Zadzwoń na rejestrację lub skorzystaj z innego sposobu, jeśli dana placówka go udostępnia, jak np.: inny numer telefonu, adres e-mail, aplikacja internetowa – to fragment komunikatu ze strony pacjent.gov.pl.
Czemu odwołanie wizyty jest tak ważne? Na to pytanie odpowiedzi jest kilka:
- lekarz zamiast czekać na Ciebie, przyjmie w tym czasie innego pacjenta
- placówka będzie mogła płynniej i efektywniej działać
- ogólny czas oczekiwania na wizyty przez wszystkich pacjentów skróci się, a system opieki zdrowotnej zaoszczędzi wiele kosztów – nieodwoływanie wizyt lekarskich jest globalnym problemem nie tylko publicznej, ale i prywatnej opieki zdrowotnej
- placówka nie wykreśli Cię z listy oczekujących – jeśli nie zgłosisz się na wizytę i nie odwołasz jej bez istotnych powodów, będziesz musiał ponownie zapisać się na listę oczekujących
- spełnisz obowiązek, który jest zapisany w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Stracone szanse
W całym 2022 roku do skutku nie doszło 1,4 mln wizyt. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku to już 457 tys. wizyt, których nie było. - Do kardiologa nie przyszło ponad 140 tys. pacjentów, którzy byli zapisani na wizytę. To tym bardziej przerażające, że na badanie u niektórych specjalistów można czekać nawet kilka miesięcy, a nieodwołane wizyty te kolejki wydłużają. Lekarze w czasie oczekiwania mogliby zbadać kolejnego pacjenta – alarmuje NFZ.
Karać pacjentów
I właśnie dlatego zrodził się pomysł, żeby karać niesolidnych pacjentów. Tak przynajmniej uważa autor petycji przesłanej do Sejmu. Proponuje żeby wprowadzić przepisy przewidujące konsekwencje dla tych, którzy nie uprzedzą, że nie przyjdą do lekarza.
Pacjent miałby zostać wpisany do Krajowego Rejestru Dłużników co utrudniłoby mu zaciągnięcie kredytu czy wzięcie pożyczki. Wpis miałby obowiązywać rok. Taki sam okres dotyczyłby innej restrykcji. Karą był dostęp do świadczeń Podstawowej Opieki Zdrowotnej za opłatą.
"Najdotkliwsza kara polegałaby na nieobjęcie powszechnym systemem opieki zdrowotnej przez 12 miesięcy, co by oznaczało, że za każdą wizytę u lekarza czy nawet pomoc w szpitalu trzeba by dodatkowo płacić i to rynkową cenę. Wystarczyłoby dwa razy nie stawić się na wyznaczonej wizycie" – proponuje autor petycji.
Czy takie przepisy mają szanse na wejście w życie? Nie. Jasno to już zakomunikował minister zdrowia. - Jest tyle do poprawy z punktu widzenia organizacji i sposobu funkcjonowania systemu opieki medycznej, że przerzucanie części tego ciężaru odpowiedzialności za ograniczoną dostępność, chociażby do specjalistów, na pacjentów, absolutnie jest nieakceptowalne – skomentował pomysł Adam Niedzielski.
Napisz komentarz
Komentarze