Według danych GUS w lipcu tego roku przeciętne wynagrodzenie w Polsce wyniosło 6779 zł brutto. W podziale na województwa wygląda to następująco:
- dolnośląskie – 6968 zł,
- kujawsko-pomorskie – 5904,
- lubelskie – 5848 zł,
- łódzkie – 6209 zł,
- małopolskie – 7126 zł,
- mazowieckie – 7716 zł,
- opolskie – 6120 zł,
- podkarpackie – 5552 zł,
- podlaskie – 5863 zł,
- pomorskie – 6867 zł,
- śląskie – 7471 zł,
- świętokrzyskie – 5603 zł,
- warmińsko-mazurskie – 5452 zł
- wielkopolskie – 5948 zł,
- zachodniopomorskie – 6332 zł.
W porównaniu z płacą minimalną, która w tym roku wynosi 3010 zł brutto (2363 zł netto), wydaje się, że średnie wynagrodzenie jest dość wysokie. Jednak zdaniem wielu ekspertów to ta druga kwota jest bliższa większości Polaków, którzy na co dzień z trudem wiążą koniec z końcem.
Od 4 do 15 tysięcy złotych
Ile zatem chcielibyśmy zarabiać, żeby normalnie żyć? To pytanie zadała mieszkańcom miast reporterka serwisu InnPoland.
„Czymś innym jest ono dla singla, czymś innym dla klasycznej rodziny 2+2, czymś innym dla osoby z własną nieruchomością, jeszcze czymś innym dla kogoś, kto wynajmuje pokój lub mieszkanie. Potrzeby i oczekiwania są różne w zależności od tego, czy żyje się w dużym mieście, czy poza nim” – czytamy.
– Razem z mężem mamy 15 tys. zł na rękę, czyli znacznie lepszą sytuację od wielu ludzi – na nic nam nie brakuje, jesteśmy w stanie coś odłożyć, spłacamy dwa większe kredyty i nie jest tragedią, jeśli nagle potrzebna jest naprawa samochodu – powiedziała reporterce jedna z rozmówczyń
– 6000 zł netto jest spoko na życie bez zmartwień, da się nawet coś odłożyć – ocenia kolejny rozmówca. – Bogactwo zaczyna się dla mnie od 10-12 tys. zł netto.
– Przed inflacją powiedziałabym, że 5000 zł jest ok. Teraz nie wiem – to kolejny głos w dyskusji o dochodach.
Padły również kwoty: 4000 i 8000 zł na rękę.
Jedyne wyjście: dodatkowa praca
Co łączy wszystkie te oczekiwania przychodowe? Inflacja. To ona kształtuje teraz nasze myślenie o dochodach, które pozwoliłyby nam w miarę normalnie funkcjonować, czyli bez obaw, czy starczy mi na wszystko, czy jednak musimy skrócić naszą listę potrzeb. Coraz częściej musimy jednak sięgać po listę…
– Razem z mężem mamy niespełna 8,5 tys. zł. Na 3 osoby, bo wychowujemy dziecko. Przed inflacja nie było nam źle. Tylko od czasu do czasu, kiedy pojawiły się jakieś ekstrawydatki, musieliśmy posiłkować się pożyczką – opowiada N4M pani Beata, mieszkanka województwa zachodniopomorskiego. – Teraz, kiedy ceny zmieniają się z dnia na dzień, budżet nam się zupełnie rozjechał. Zaczęliśmy ograniczać nasze potrzeby, ale to wciąż za mało.
Co dalej? – Mąż znalazł właśnie dodatkową pracę. Cały dzień nie będzie go w domu. Ja też szukam czegoś. Moja mama zgodziła zaopiekować się córką, żeby nam jakoś pomóc. Jakoś musimy sobie radzić… – pani Beta zawiesza głos.
Napisz komentarz
Komentarze