Według danych ZUS, tylko w trzecim kwartale 2021 roku na zwolnieniach lekarskich było ponad 80 tysięcy osób. Aż 3708 spośród nich straciło prawa do zasiłku z tytułu zwolnienia lekarskiego, bo potraktowali to jako dodatkowy urlop. Urzędnicy sprawdzają nie tylko prawidłowość postawionej diagnozy, ale również stosowanie się pacjentów do zaleceń lekarzy.
Kreatywny Polak
Polacy w tej kwestii są zresztą wyjątkowo kreatywni – zwolnienie lekarskie można kupić u prywatnego lekarza. Niektórzy pacjenci symulują choroby w przychodniach rodzinnych.
Często czas wolny wykorzystujemy jednak w celu innym niż leżenie w łóżku z kubkiem gorącej herbaty – remontujemy domy, porządkujemy działki, zwiedzamy świat (niektórzy publikują nawet swoje zdjęcia z podróży na Facebooku, zapominając, że widzą to wszyscy, także pracodawcy), odwiedzamy rodziny lub wykonujemy inną pracę, na którą dotąd brakowało nam czasu. Nie odstrasza nas nawet obniżona o 20 proc. pensja.
Ryzyko wpadki jest jednak spore, ponieważ pracodawca może nawet wypowiedzieć nam umowę. I to w trybie natychmiastowym, bo choć przepisy chronią pracownika przed zwolnieniem w czasie usprawiedliwionej nieobecności, zakwestionowane zwolnienie lekarskie już takiej ochronie nie podlega. Istnieje również ryzyko, że pracownik zobowiązany będzie do zwrotu nienależnie pobranych świadczeń za cały okres zasiłku chorobowego, opiekuńczego lub świadczenia rehabilitacyjnego.
ZUS sprawdza
Co więcej – od 1 stycznia tego roku ZUS dysponuje nowymi możliwościami. Choć – wbrew wcześniejszym doniesieniom – urzędnicy nie zajrzą do naszych billingów i nie zapytają o nas sąsiada, to jednak będą mogli pozyskiwać informacje na temat wykonywanej przez nas pracy od wielu płatników. Oznacza to, że pracując dla dwóch firm, każda zobowiązana będzie do nieodpłatnego udostępnienia dokumentacji dotyczącej pracownika. Dzięki temu ZUS łatwiej zweryfikuje, czy nie pracujemy w innym miejscu, kiedy korzystamy ze zwolnienia lekarskiego.
Warto mieć na uwadze także sposób wyliczania ciągłości okresu niezdolności do pracy. Jeszcze w ubiegłym roku powrót do pracy przynajmniej na jeden dzień powodował jej przerwanie (wyjątkiem było sumowanie zwolnień na podstawie tej samej choroby). Od stycznia sumowaniu podlegają wszystkie zwolnienia, bez względu na zastosowany w nich kod choroby, pomiędzy którymi przerwa wyniesie mniej niż 60 dni.
Po upływie łącznie 182 dni (270 dni w przypadku gruźlicy lub ciąży) absencji pacjent traci prawo do zasiłku chorobowego. Wówczas może ubiegać się o świadczenie rehabilitacyjne. To jednak oznacza poddanie się ocenie komisji lekarskiej powołanej przez ZUS.
Napisz komentarz
Komentarze