Stworzona przez polskich programistów strona pozwala na omijanie rosyjskiej cenzury i wysyłanie wiadomości o tym, co naprawdę dzieje się na wojnie w Ukrainie, okrucieństwach żołnierzy rosyjskich i strzelaniu do cywilów, w tym dzieci.
- Jesteśmy grupą anonimowych ludzi. Nie zauważyłbyś nas w sklepie, na ulicy i w metrze - mówi cyfrowo przetworzony głos w nagraniu wideo, który Squad303 opublikował na Twitterze.
A w wypowiedzi dla dziennika "Wall Street Journal" przedstawiciel grupy - jak czytamy na stronie RMF24 - doprecyzował: "Naszym celem było przełamanie putinowskiego cyfrowego muru cenzury i zapewnienie Rosjanom, żeby nie byli całkowicie odcięci od świata i realiów tego, co Rosja robi na Ukrainie".
Nazwa nawiązuje do Dywizjonu 303
Programiści z grupy Squad303 (jej nazwa nawiązuje do Dywizjonu 303) - jak opisuje RMF24 - zdobyli około 20 mln numerów telefonów komórkowych i blisko 140 mln adresów e-mail należących do Rosjan i rosyjskich firm. Strona 1920.in losowo generuje numery i adresy z tych baz danych i pozwala każdemu z dowolnego miejsca na świecie wysłać do nich wiadomość, w tym gotową wiadomość w języku rosyjskim wzywającą ludzi do obejścia cenzury mediów wprowadzonej przez prezydenta Rosji Władimira Putina, a także do jego obalenia. Sam adres strony internetowej jest odniesieniem do wojny polsko-bolszewickiej.
Jak informuje "Wall Street Journal", od uruchomienia strony 6 marca tysiące ludzi na całym świecie, w tym wielu z USA, skorzystało z niej, aby wysłać miliony wiadomości w języku rosyjskim, materiały filmowe na temat wojny lub obrazy z zachodnich mediów dokumentujące rosyjskie ataki na ludność cywilną.
Oprócz strony do wysyłania sms-ów, Squad303 stworzył też analogiczne serwisy do wysyłania e-maili i wiadomości przez WhatsApp do Rosjan: mail.1920.in i http://wa.1920.in http://wa.1920.in. W sumie do Rosjan trafiło prawie 7 mln sms-ów i 2 mln e-maili.
33-letnia Dey Correa z Panamy powiedziała dziennikowi, że wysłała 100 e-maili do przypadkowych Rosjan, gdy zobaczyła bombardowanie szpitala położniczego w Mariupolu. - Mam siedmiomiesięczne dziecko i nie mogłam przestać płakać, kiedy widziałam, że tyle dzieci musi uciekać przed bombami - opowiada.
Otrzymała - jak powiedziała reporterowi - 20 odpowiedzi. Większość z nich była agresywna. Jedna osoba, biorąc ją za Amerykankę, napisała, że zrzuciłaby bombę atomową na USA. Inne były bardziej przyjazne.
Hakerzy z grupy Anonymous – przypomnijmy - wypowiedzieli cyberwojnę Rosji i Białorusi. Do akcji przyłączyli się użytkownicy sieci z całego świata, w tym także programiści.
- Ukraińcy walczą prawdziwą bronią. My możemy to robić przynajmniej smartfonami - apeluje głos reprezentujący Squad303.
Napisz komentarz
Komentarze